Wiersze o kawie
Wiersz Antoniego Langego
„Kawa”
Witaj mi, witaj, wonna czaro mokki!
Kocham twa duszę, o płynny hebanie,
Aromatyczne pary twej obłoki,
Którymi buchasz w polewanym dzbanie
Kiedy kipiące twych ziarn gotowanie
Cały glob ziemski czyni mą dzierżawą;
Oto spoczęłaś w białej porcelanie,
Arabskich pustyń córo, czarna kawo!
Rzekł wolter, mistrz picia kawy głęboki,
że masz być słodka jak dwu serc kochanie
I taka czarna jak smolne potoki,
I tak gorąca jak piekieł otchłanie.
Tak cię pijają chodzące w turbanie
Puszcz dzikie syny z fantazją jaskrawą!
O słodki, czarny, gorący szatanie,
Arabskich pustyń córo, czarna kawo!
Słońce Arabii żarzyło twe soki,
Puszcza bujała twój kwiat w huraganie
I z ciebie idą natchnione proroki,
Co zasiadają w Allacha dywanie.
Mirażów matko, upojeń sułtanie,
Który snem jawę, a sen czynisz jawą,
Chwała ci za to myśli poczynanie,
Arabskich pustyń córo, czarna kawo.
Kiedy mnie znudzą jałowi mieszczanie,
ducha pogrążam w twej fatamorganie.
Tyś mi natchnieniem i pieśnią, i sławą,
W tobie mam cudów i niebios poznanie,
arabskich pustyń córo, czarna kawo!
W XIX wieku w polskich dworach do parzenia kawy zatrudniano “kawiarki”, o których pisze w “Panu Tadeuszu” Adam Mickiewicz.
Tace ogromne, w kwiaty ślicznie malowane,
Na nich kurzące wonnie imbryki blaszane
I z porcelany saskiej złote filiżanki;
Przy każdej garnuszeczek mały do śmietanki.
Takiej kawy jak w Polszcze nie ma w żadnym kraju:
W Polszcze, w domu porządnym, z dawnego zwyczaju,
Jest do robienia kawy osobna niewiasta,
Nazywa się kawiarka; ta sprowadza z miasta
Lub z wicin bierze ziarna w najlepszym gatunku
I zna tajne sposoby gotowania trunku,
Który ma czarność węgla, przejrzystość bursztynu,
Zapach moki i gęstość miodowego płynu.
Wiadomo, czem dla kawy jest dobra śmietana;
Na wsi nietrudno o nię: bo kawiarka z rana,
Przystawiwszy imbryki, odwiedza mleczarnie
I sama lekko świeży kwiat nabiału garnie
Do każdej filiżanki w osobny garnuszek
Aby każdą z nich ubrać w osobny kożuszek.
„Pan Tadeusz” Księga II Zamek (wersy 493 – 510)
Fragment wiersza Andrzeja Morsztyna “Do Stanisława Morsztyna”:
“W Malcieśmy, pomnę, kosztowali kafy,
Trunku dla baszów Murata, Mustafy,
I co jest Turków. Ale tak szkarady
Napój, tak brzydka trucizna i jady,
Co żadnej śliny nie puszcza za zęby,
Niech chrześcijańskiej nie plugawią gęby.”
Moda na picie kawy rozpowszechniła się dość szybko. Zwyczaj picia kawy tak opisuje Jędrzej Kitowicz:
“Z tych, co się zbytecznie włożyli w kawę, ledwo który otworzył oczy, zaraz mu do łóżka niesiono kawę; bo było uprzedzenie od doktorów zatwierdzone, że wstawać z łóżka na czczo, a jeszcze bardziej wchodzić tak na wiatr, jest niezdrowo.”
Z “Brzegów Wilii” Ignacego Chodźki –
staruszka opowiada o dawnych czasach:
“Teraz nie umieją już gotować dobrej kawy. Nie wiedza już teraz wielu
sekretów do tego potrzebnych, bo to, Mości Dobrodzieju, trzeba
koniecznie jeleniego rogu do klarowania kawy, do śmietanki nie szkodzi
trochę migdałów dla zapachu i pozłoty kożuszka: cykorii broń boże więcej
jak czwarta część, taka proporcja da kolor piękniejszy i smakowi nie
szkodzi. Teraz już i połowę sypia, ale pożal się Boże, jaka to kawa!
Trzeba jeszcze wiedzieć, jak palić…”
JACQUES DELILLE (tłum. STANISŁAW DYGAT)
“Jest płyn przez poetów ponad inne wybrany, Który wielbił Wolter, Wergilemu nieznany;
To ty, boska Kawo, ty, nektarze prawdziwy,
Nie kołacząc głowy, dajesz sercu rytm żywy.
Nawet gdy podniebienie jest wiekiem sterane,
Sączę z rozkoszą twoje krople czarne.
Jakżeż lubię przyrządzać twój napój rozkoszny,
Nikt mnie nie zastąpi w tym trudzie radosnym.
Na gorącym palniku sam ziarna obracam,
Złoto na rzecz czerni swój kolor zatraca.
Ja sam sprawiam, że Owoc w maszynce złożony
Trzeszczy raz po raz, zębem żelaznym miażdżony.
l zachwycony wonią, sam twój proszek płodny
Rzucam nad palnikiem w odmęt fali wodnej.
Patrzę, jak raz spokojne, raz wzburzone głębie
Delikatnie, wirami czarną otchłań kłębią.
Na koniec płynem twoim męty zwyciężone,
Płyn twój, ma filiżanka, miód amerykański
Wyciśnięty z mlecza słodkich trzcin afrykańskich.
Wszystko już gotowe, w japońskich czerepach
Łączysz ty sama jedna dwojga światów szczepy.
Więc przyjdź, boski nektarze, uczyń mnie natchnionym.
Ciebie pragnę, pustelni i mej Antygony.”
Wacław Potocki “Wojna chocimska”:
“Gdzie faryna i szorbet, i kaffa, co spumy
Trawi w człeku, i we pstrych farfurach perfumy.
Tak się Osman opatrzył prowijantem sporem,
Bojąc się, żeby Polska pospołu go z dworem
Głodem nie umorzyła. Czyli słyszał, że tu
Ryż się nie rodzi, nie masz kaffy i szorbetu?”